Raport Internet Trends autorstwa Mary Meeker, założycielki Bond Capital, to jeden z najważniejszych dokumentów branży technologicznej. Tutaj pojawiają się co roku statystyki, które pomagają inwestorom oraz szefom firm podejmować strategiczne decyzje.

W tegorocznej edycji, Mary znów cały rozdział poświęciła przyszłości edukacji. A ja cały dzień, aby na gorąco choć skrupulatnie skomentować dla Was każdy slajd dodając sporo dodatkowych linków. W skrócie – żyjemy w najlepszych czasach dla edukacji w historii :)

Klient korzystający z kursów internetowych lub studiów online to kompletnie inna persona zakupowa niż osoba decydująca się na kilkuletnie płatne studia stacjonarne. [slajd 235]

Koszty edukacji wyższej w USA nie przestają rosnąć. Dyplom na dobrej amerykańskiej uczelni prywatnej kosztuje już 3-krotnie więcej niż w 1980 roku.

Według badań CollegeBoard, średnio jest to ok. 35000$ rocznie za samo czesne, a wliczając w to koszty zakwaterowania ok. 48000$.

Jeśli marzy nam się uczelnia z najwyższej półki, za Harvard zapłacimy ok. 73000-78000$ rocznie wliczając zakwaterowanie i podstawowe wydatki. Oczywiście, osoby z mniej zamożnych rodzin mogą liczyć na duże "zniżki". CNBC podaje, że 70% studentów podlega pomocy finansowej sięgającej nawet 55000$.

Stypendia nie zmieniają jednak faktu, że według Forbesa kredyty studenckie stanowią największy po kredytach hipotecznych (!) składnik długu amerykanów sięgający 1.4 biliona $. Dla porównania - kredyty samochodowe to 1.2 biliona $, a karty kredytowe "niespełna" 0.8 biliona $. Koszty studiów rosną 8 razy szybciej niż wynagrodzenia, a średni dług absolwenta uczelni sięga ok. 25000-40000$

To szaleństwo i nic dziwnego, że rosnące koszty studiów są motorem napędowym dla alternatywnych form edukacji w USA. Hasło obniżenia tych kosztów jest na sztandarach większości amerykańskich projektów związanych z edukacją online takich, jak Coursera. Pomimo ogromnego zainteresowania kursami internetowymi oraz setkami milionów dolarów pompowanych w ten sektor, wykresy cen nawet nie drgnęły. Co więcej, przewiduje się, że ceny studiów będą rosnąć w jeszcze szybszym tempie.

Z roku na rok mówi się o puchnącej bańce, ale wciąż ROI najlepszych uczelni sięga nawet 1 000 000$, a z tym argumentem trudno dyskutować. Nawet biorąc pod uwagę to, że niemal 1/3 studentów nie kończy studiów zostając z długiem

Kursy online, pomimo rosnącej popularności, nie mają raczej wpływu na ceny studiów wyższych oraz poziom kredytów studenckich. Strach przed utratą życiowej szansy i powszechne przekonanie, że studia stacjonarne są niezbędne do osiągania sukcesu zawodowego, jest po prostu zbyt zakorzenione w naszej kulturze. Nie zmieniają tego nawet pracodawcy. Słynny komunikat Ernst & Young mówiący, że dyplom uczelni nie ma (potwierdzonego) wpływu na sukces zawodowy również w żaden sposób nie wpłynął na koszty.

Moim zdaniem, w perspektywie 2-5 lat, najwięcej zyskają te uczelnie i te platformy, które zrozumieją, że kursy internetowe należy pozycjonować inaczej niż kursy stacjonarne - starać się dotrzeć do osób, które nie chcą lub nie mogą korzystać z programów stacjonarnych, zamiast na siłę przekonywać "stacjonarnych" do rezygnacji z zakorzenionego w nich od dziecka schematu.

Kursy internetowe nie są rozwiązaniem problemu rosnących kosztów studiowania, mają zupełnie inną rolę. Najważniejsze tu jest zrozumienie persony tzw. "nietradycyjnego studenta", który stanowi już ponad 70% (!) osób. Rozwinę ten wątek dalej.

Przyszłość to studia hybrydowe. Wyłącznie stacjonarne tracą na znaczeniu. [slajd 237]

Z roku na rok spada liczba studentów zapisanych na wyłącznie stacjonarne kierunki. Z wyłącznie stacjonarnych zajęć korzysta mniej niż 67% studentów. Punktem krytycznym będzie osiągnięcie proporcji 50/50 dla zajęć realizowanych w modelu offline i online, co powinno nastąpić w najbliższych latach. Tym samym otworzy to drogę do koncepcji "studiów hybrydowych" lub wręcz porzucenia podziału na "edukację online" i "edukację offline", ponieważ kursy realizowane wyłącznie stacjonarnie po prostu przestaną istnieć.

Widzę tu pole do popisu dla wizji "super-kursów", które łączą po prostu to, co najlepsze ze świata offline i online w trosce o jak najlepsze doświadczenia edukacyjne, a nie jakieś sztuczne podziały na lepsze i gorsze formaty.

Uczelnie i tradycyjne organizacje szkoleniowe zwiększają zaangażowanie w online. [slajd 238] 

Tutaj pozwolę sobie na komentarz dotyczący naszego podwórka. Patrząc przez pryzmat projektów realizowanych w CourseMakers, w pełni potwierdzam, że mniej więcej od 2 lat skończyło się "uśpienie" w jakim tkwiły tzw. "tradycyjne organizacje edukacyjne". W końcu przestajemy do kursów online podchodzić "jak pies do jeża" ;)

Projekty jakie realizujemy sięgają zarówno uczelni, tradycyjnych firm szkoleniowych, firm konsultingowych, szkoleniowców "salowych", organizacji pozarządowych oraz wszelkiej skali firm i korporacji. Różnorodność tematyczna jest nieprawdopodobna. Wszystkich łączy jednak chęć wykorzystania możliwości jakie stoją za tą "cyfrową transformacją" w edukacji. 

Jedyną grupą, która zdaje się być wciąż w uśpieniu są w Polsce niestety duże uczelnie państwowe. Z jednej strony mają wszelkie zasoby do tego, aby wdrażać świetnej jakości programy online, z drugiej strony dążą do ustawowego ograniczenia tej formy kształcenia (!) lub po prostu kompletnie to ignorują. Jest to sprzeczne ze światowymi trendami, w których duże, prestiżowe uczelnie bardzo agresywnie wchodzą w nowe formy kształcenia inwestując przy okazji w rozwój całego rynku. To proste, jeśli student doświadczy dobrego kursu online w ramach uczelni, to łatwiej będzie go zachęcić do zakupu szkolenia w tej formie gdy będzie już pracownikiem lub przedsiębiorcą.

Liczba uczestników studiów online w USA wynosi już niemal 1.5 mln osób. [slajd 239]

Na uwagę zasługuje University of Phoenix mający pod opieką 129000 studentów programów online. To przykład dobrze realizowanej strategii marketingowej ukierunkowanej na personę "nietradycyjnego studenta". UoPX na każdym kroku komunikuje połączenie studiowania z życiem rodzinnym, czego nie robią tak mocno inne, "tradycyjne uczelnie", ukierunkowane głównie na młodych ludzi bez zobowiązań.

Ciekawe jest również to, że amerykańskie uczelnie publiczne nie są mocno z tyłu w stosunku do uczelni prywatnych. Można powiedzieć, że rynek w USA biegnie w równym tempie.

Fun fact: liczba zapisanych na studia online w USA jest niemal taka sama jak studentów w Polsce ogółem...

Coursera jedną z lokomotyw cyfrowej transformacji szkolnictwa wyższego w USA. [slajd 240]

Coursera osiągnęła w kwietniu tego roku status unicorna, to znaczy firmy wycenianej przez inwestorów na 1 mld dolarów. Wszystko wskazuje na to, że Coursera konsekwentnie realizuje strategię wyjścia z bezpłatnych, masowych kursów MOOC w stronę płatnych kursów specjalistycznych, a nawet całych kierunków studiów realizowanych pod marką danej uczelni, ale przy wsparciu Coursery.

Warto też zauważyć, że w tym roku do Coursery dołączyła pierwsza uczelnia europejska - University of London. Ciekawe czy kiedyś dołączy Polska :)

Platformy z kursami online to bogactwo form. [slajd 241]

Rynek edukacji online nie jest zdominowany przez jedną platformę i nic nie wskazuje na to, żeby tak się stało. Nie musimy obawiać się "Amazona edukacji online", a przynajmniej nic takiego nie widać na horyzoncie.

Rynek jest na tyle duży i chłonny, że miejsce znajdują na nim różnorodne platformy i modele biznesowe, ponieważ niemożliwe jest przechwycenie całego łańcucha wartości przez jedną lub nawet kilka firm.

2U wydaje się biec równym tempem, ale w raporcie kryje się błąd poznawczy. [slajd 242]

2U to holding notowany na giełdzie amerykańskiej, który zajmuje się wdrażaniem programów online dla amerykańskich uczelni. 2U jest inicjatorem jednej z najbardziej spektakularnych transakcji rynku EdTech tego roku, czyli przejęcia Trilogy Education za 750 mln $.

Głównym formatem dydaktycznym kursów realizowanych przez 2U są seminary, czyli lekcje realizowane w formie interaktywnych, wirtualnych klas - stąd podana statystyka "transmitowanych klas".

Wykres można odczytać, że 2U rośnie w astronomicznym tempie, jest firmą mlekiem i miodem płynącą. Jednak w ostatnich miesiącach przeżywa spory spadek zaufania inwestorów, co zaskutkowało przeceną akcji o kilkadziesiąt procent. Powodem jest podanie niepokojących danych dotyczących mniejszej liczby zapisów na kursy, mimo rosnących przychodów. W najbliższych latach, a może i miesiącach, model biznesowy oraz metoda nauczania promowana przez 2U będzie mocno weryfikowana przez rynek na skutek rosnącej konkurencji i presji cenowej ze strony markeplace'ów kursowych jak Coursera oraz niezależnych programów uczelnianych jak Harvard Business School Online

Coursera wciąż #1 platform kursowych... [slajd 243]

Blisko 40 mln użytkowników daje Courserze miejsce #1 na rynku platform z kursami online jeśli chodzi o liczbę użytkowników. Nie wiemy jednak ilu z nich jest rzeczywiście aktywnych. Ciekawszą statystyką jest tutaj lista topowych kursów, która może być również inspiracją dla polskich firm i uczelni

... ale Udemy idzie jak burza (również w Polsce)  [slajd 244]

Udemy to pierwsza platforma, która oferuje niedrogie kursy doszkalające kierowane na rynek masowy, wobec droższych i bardziej złożonych kursów uczelnianych. Blisko 40 mln użytkowników, 50 000 instruktorów i ponad 100 000 kursów.

Na szczególną uwagę wskazuje fakt, że Udemy od pewnego czasu posiada polską wersję językową, rozwija się w szybkim tempie również w naszym kraju. Moje najnowsze dane wskazują na 400 000 zarejestrowanych Polaków. Na Udemy wciąż jednak brakuje dobrych kursów w języku polskim - stąd jest to teraz świetna okazja dla instruktorów chcących zarabiać na tworzeniu kursów video. 

Lambda School + ISA remedium na koszty edukacji wyższej w USA? Jestem sceptyczny. [slajd 245]

Lambda School to jeden z najciekawszych projektów edukacyjnych ostatnich lat. Pogłos zyskał po zebraniu 30 mln $, m.in. od Petera Thiela (inwestora Facebooka), znanego z nosa do "dysrupcyjnych trendów".

Lambda wyróżnia się modelem ISA (Income Sharing Agreement) polegającym na tym, że studenci nie płacą za studia, ale zgadzają się na podział dochodów w przypadku otrzymania dobrze płatnej pracy.

Można powiedzieć, że Lambda jest szkołą, która inwestuje w studenta, a nie student w szkołę i w tym tkwi cały sznyt ich strategii.

Na chwilę obecną jestem sceptyczny czy ten model przetrwa próbę czasu, ale z pewnością warto to obserwować.

Chegg po prostu robi swoje. [slajd 246]

Chegg to kolejny przykład firmy, która chce pomóc ograniczyć koszty studiowania. Tym razem ograniczając zakup podręczników nawet o 90%. Chegg jest przykładem dużej firmy, która rozwiązuje jeden problem, ale na tyle dobrze, że zbudowała zdrową organizację wartą setki milionów dolarów.

Quizlet na czele microlearningu. [slajd 247]

Quizlet to kolejny przykład firmy, która robi jedną rzecz, a dobrze. W tym przypadku oferuje narzędzie do tworzenia i wyszukiwania fiszek wspierających proces nauki w przeróżnych kursach (nie tylko online). Firma weszła właśnie w fazę bardzo szybkiego wzrostu i w tym roku możemy spodziewać się tu samych dobrych wiadomości.

Remind, czyli dobry produkt pokona nawet Facebooka. [slajd 248]

Remind, podobnie jak Quizlet i Chegg, rozwiązuje dobrze jeden problem, w tym przypadku komunikację na linii rodzice-szkoła-uczniowie. To bardzo ciekawy przykład na to, że nawet w świecie komunikatorów zdominowanych przez narzędzia takie, jak WhatsUp, founderzy dobrze rozumiejący problemy edukacji mają szansę stworzyć niezwykle udane i popularne produkty.

VIPKid, czyli bajecznie bogaci Chińczycy w natarciu. [slajd 249]

VIPKid to niesamowity przykład ekspansji chińskich firm, dysponujących niemalże nieskończoną gotówką na rozwój (500 mln $ dofinansowania).

Czy w najbliższych latach Chińczycy wezmą się też za Udemy, Courserę i inne obiecujące startupy edtechowe oraz podejmą próbę dominacji rynku?

Byju, czyli największy EdTechowy biznes jakiego nie znałeś + cichy właściciel "wszystkiego". [slajd 250]

Gdy pierwszy raz usłyszałem o Byju przecierałem oczy ze zdumienia jak coś tak wielkiego mogło powstać w tak szybkim czasie. Ten hinduski serwis zgromadził w ciągu +/- 2 lat aż 2 mln płacących użytkowników. Byju pomaga dzieciom w Indiach i nie tylko uczyć się przeróżnych przedmiotów, m.in. w formie krótkich filmów. Podobnie jak VIPKid zebrał ponad 500 mln$ dofinansowania, np. od Marka Zuckerberga.

Ciekawiej to wygląda jeśli przyjrzysz się inwestorom instytucjonalnym. Wiodącym inwestorem Byju jest Naspers, który zainwestował również w chiński Tencent, czyli... inwestora wiodącego VIPKid. Co ciekawsze, Naspers jest również inwestorem w Udemy oraz... polskim Brainly, co generalnie czyni z Naspers cichego lidera światowej edukacji online.

Jeśli Twoje dziecko wybiera się do szkoły, z ogromnym prawdopodobieństwem prędzej czy później zapłacisz coś Naspersowi. Bez względu w jakim kraju żyjesz. Przerażające, prawda? I to wszystko wydarzyło się po cichu, w ciągu ostatnich 2-3 lat... 

Co zrobi YouTube? A gdyby tak... [slajd 251]

YouTube znasz, więc nie będę się na ten temat rozwodził, a slajd nie wymaga komentarza. Pozwolę sobie jedynie na małą predykcję - sądzę, że w ciągu najbliższego roku YouTube będzie dążyć do akwizycji Udemy lub innego gracza z dziedziny kursów video kierowanych na rynek B2C.

Biorąc pod uwagę, że nawet 50% ruchu do Udemy jest kierowane z darmowych filmów instruktażowych publikowanych na YouTube, takie połączenie miałoby sens. Dochodzi do tego fakt, że YouTube zaczyna agresywnie wchodzić w usługę subskrypcyjną znaną z Netflixa lub Spotify, a do tego będzie potrzebować dużej ilości contentu premium.

Biorąc pod uwagę, że 59% klientów z pokolenia Z traktuje YouTube jako naturalną destynację do nauki, YouTube zachowałby się naprawdę dziwnie nie starając się tego monetyzować szerzej niż poprzez program reklamowy. A może powstanie z tego coś nowego, a'la YouTube Learning Platform?

Firmy szkolą pracowników online, czyli modele B2B w natarciu. [slajd 252]

Zarówno Udacity, jak i Coursera czy Udemy bardzo mocno stawiają od tego roku na współpracę z firmami, które są zainteresowane szkoleniami pracowników. Zdaje się, że model B2B jest sensowną strategią w poszukiwaniu większej marży oraz w obronie przed ewentualnym wejściem w kursy online przez YouTube lub innego gracza chcącego kilkoma ruchami popartymi presją cenową "zaorać" rynek B2C. 

Technologie, Biznes, Data Science na przedzie tematów kursów online [slajd 253]

80% przychodów Coursery generują kursy związane z nowymi technologiami lub biznesem. Potwierdzają to również moje osobiste obserwacje - te dziedziny skrywają największy potencjał jeśli chodzi o kursy kierowane na rynek post-graduate, czyli dla osób szukających praktycznej edukacji zawodowej po studiach. 

Klienci Enerprise w końcu zaczynają ufać w efektywność kursów online. [slajd 254]

Do tej pory największe firmy były raczej sceptyczne jeśli chodzi o efektywnośc kursów online, co zaczyna się dość dynamicznie zmieniać. Zdaje się, że otwiera się potężny rynek, ponieważ to właśnie te firmy na szkolenia wydają najwięcej. Na pewno pomaga tutaj tzw. "cyfrowa transformacja przedsiębiorstw" i konieczność przekwalifikowania pracowników na dużą skalę, większą aniżeli są w stanie pokryć tradycyjnymi formami edukacji. 

Kursy online to często duże zainteresowanie, ale różnie z faktycznym zaangażowaniem. [slajd 255]

Krytycy kursów online lubią argument mówiący o tym, że tego typu kursy mają niewielką skuteczność, ponieważ bardzo mało ludzi je tak naprawdę przechodzi. "Na sali szkoleniowej przynajmniej możemy sprawdzić obecność". Dlatego świetnie, że pojawił się ważny insight na kolejnym slajdzie...

4-89%, czyli to głównie cena wpływa na zaangażowanie w kursie. [slajd 256]

Zasada jest prosta. Jeśli chcesz zaangażowanych uczestników kursu, muszą za niego zapłacić. Im więcej, tym bardziej zaangażują się w przygotowane przez Ciebie aktywności. Jeśli zrobisz bardzo tani lub bezpłatny kurs, nie możesz liczyć na więcej niż kilka-kilkanaście procent osób faktycznie zaangażowanych, ponieważ zadziała tu podobna zasada jak w przypadku książek kupowanych, ale odkładanych na półkę. Jeśli interesuje Cię to zjawisko szerzej, to polecam ten artykuł dotyczący budowania zaangażowania w kursach online.

Więcej Wzrostu + Więcej Użytkowników + Większy Wybór = Niższa Cena dla Klienta. [slajd 257]

Cóż, chyba lepiej tego podsumować nie można. Edukacja online wchodzi w wiek dojrzałości :)

Podsumowanie. Kim jesteśmy i dokąd tuptamy? [slajd 258]

Studia online są 3 razy tańsze niż studia offline. Zdaje się, że tym slajdem Mary chciała zamknąć rozdział dotyczący edukacji przekazem, że kursy online mogą wpłynąć na obniżenie kosztów formalnej edukacji. 

Ja jednak zostanę przy swojej tezie, że to się nie wydarzy z uwagi na to, że kursy online są kierowane do innych person niż studia stacjonarne

To, co jednak może się wydarzyć, to fakt, że rosnąca popularność nowoczesnych metod uczenia (się) będzie kompletnie zacierać granice pomiędzy edukacją "online' i "offline", ponieważ kursy i studia realizowane wyłącznie offline po prostu przestaną mieć sens. 

Życzę sobie, Wam i moim dzieciom, żeby za 5-10 lat słowo "edukacja online" czy też "e-learning" odeszło do lamusa. Zamiast porównywać słupki z kosztami, będziemy porównywać słupki z efektywnością szkoleń. Na koniec dnia wszyscy jesteśmy w końcu nauczycielami, a nowe formaty mogą pomóc nam lepiej wypełniać naszą misję.